Pierwszy dzień kalendarzowej jesieni zobowiązuje do porzucenia wakacyjnych hitów. Żegnamy się z nimi aż do następnego lata, a od dzisiaj w głośnikach zagości odrobina melancholii.
Muzyka na jesień
Szybkie skojarzenia ze słowem JESIEŃ? Koc, malinowa herbata, długi wieczór. W taką scenerię warto wpisać też odpowiednie muzyczne tło. Przyroda, pogoda i cechy poszczególnych pór roku są chyba najczęstszą, zaraz po miłości, inspiracją twórców wszelakich. Cztery pory roku Vivaldiego to idealny przykład – powszechnie znany i osłuchany, dlatego darujemy sobie dzisiaj Jesień z tego cyklu koncertów skrzypcowych. Podobny zestaw czterech odrębnych utworów zainspirowanych tym, co przynoszą światu wiosna, lato, jesień i zima, stworzył jeden z moich ulubionych kompozytorów: Astor Piazzolla. Jest on znany szczególnie z szeregu utworów w rytmie tanga, ale jego cykl Four Seasons of Buenos Aires po prostu wymiata. Jesień widzi on tak:
Ile czasu może zabrać podsumowanie roku? Opowiedzenie o wszystkich wydarzeniach, zmianach, marzeniach, sukcesach i porażkach? Jeden jegomość zrobił to w 43 minuty, posługując się językiem dźwięków. Każdy miesiąc doczekał się swojej muzycznej dedykacji w twórczości Piotra Czajkowskiego, w zbiorze The Seasons, oryginalnie przeznaczonym na fortepian. Poniżej znacznie bogatszy instrumentalnie Październik, czyli Pieśń jesienna, przy której widnieje cytat/impresja:
Autumn, our poor garden is all falling down,
the yellowed leaves are flying in the wind.
Teraz coś dla kochających taniec. Muzyka do rosyjskiego baletu The Seasons została skomponowana przez Alexandra Glazunova. Premiera miała miejsce w Petersburgu, w roku 1900. Prezentacja do fragmentu Autumn wygląda marnie i bardzo żałuję, że to tylko wersja audio, bez możliwości podglądnięcia muzyków orkiestrowych w akcji, dlatego sugeruję puszczenie tego utworu w tle i powrót do tekstu ;)
Było światowo, a teraz czas na rodzime podwórko. Właśnie dobiega końca Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej Warszawska Jesień. Nigdy nie byłam fanką wykonywania utworów wpisujących się we współczesny nurt, ponieważ często zdarza się, że kompozytorzy namiętnie utrudniają muzykom zadanie, pisząc niewygodne – wręcz awykonalne partie instrumentalne. Zmierzenie się z taką twórczością bywa frustrujące, szczególnie w początkowym etapie rozczytywania nut i szlaczków. Bo muzyka współczesna to już nie tylko okrąglutkie nutki, ale szereg przeróżnych znaków graficznych, których znaczenie odczytać można w tak zwanej legendzie poprzedzającej zapis nutowy. Jednak… dla samego poznania czasów, w jakich przyszło nam żyć, warto przeglądnąć, co oferuje nam wyżej wspomniany festiwal. Z każdą edycja przybywa nowych pomysłów kompozytorskich, bo im dziwniej, tym lepiej ;) Nie brakuje także nowych technologii i instalacji multimedialnych oraz dźwiękowych.
A co u Ciebie gra tej jesieni? :) Podrzuć coś niekoniecznie klasycznego w komentarzach.