Fotoksiążka? Czego to nie wymyślą… Ale może pamiętasz te czasy, kiedy klisza oferowała 36 szans na zdjęcie? Jesteś w stanie odtworzyć ten dreszczyk niepewności, kiedy fotograf za ladą otwierał kopertę? Jeśli klisza została prześwietlona, na nic w pocie czoła ustawiane pozy i rodzinne przepychanki z wydzieraniem sobie aparatu z rąk. Po ptokach.
Dzisiaj pstrykamy na potęgę. Jeden strzał z samowyzwalacza potrafi w magiczny sposób zamienić się w 10 fotografii, więc wyżej wspomniane 36 sztuk mogłoby wystarczyć na jeden krótki spacer (na przykład… z kuchni do salonu).
Najbardziej skrzypcowy profil na Instagramie
Lubimy ładne obrazki, dlatego Instagram i Pinterest rosną w siłę. Ja również dokładam tam swoją cegiełkę. Obserwujesz mój profil na Insta? To najbardziej lubiana przeze mnie platforma. Od jakiegoś czasu staram się tu publikować regularnie, więc codziennie możemy się “zobaczyć” i zamienić kilka słów. Dołącz koniecznie, żeby przyjrzeć się dokładniej mojemu skrzypcowemu światu. Czasem przemycam trochę muzycznej wiedzy!
Stwierdziłam, że te moje muzyczne zdjęcia, które niosą ze sobą masę wspomnień, dobrze byłoby mieć w wersji namacalnej. Zdjęcia widziane na ekranie nie mają takiej mocy, jak te trzymane w dłoni. A kto u mnie bywa, wie, że wspólne oglądanie albumów ze zdjęciami to nieodłączny punkt wizyty po dłuższej nieobecności… :) Teraz do kolekcji dołącza moja fotoksiążka, w której zamknęłam sporą część ujęć opublikowanych na Instagramie. Nie wiedziałam, jak to wyjdzie, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. W końcu najbardziej skrzypcowy profil na Instagramie zasługuje na wyjątkowe traktowanie!
Fotoksiążka w kilku krokach
Do pomocy przyszła ekipa Printu. Serce firmy znajduje się w Katowicach, więc zadziałał na mnie dodatkowo sentyment do stolicy Górnego Śląska, gdzie spędziłam lata swojej wczesnej młodości. :) Ich strona działa bardzo sprawnie i załadowanie całej serii zdjęć trwało kilka chwil. Zdjęcia można wgrywać prosto z komputera lub zaciągnąć z social mediów. Wybrałam konkretny szablon, ale nie byłabym sobą, gdybym trochę nie pokombinowała…! Na szczęście opcje edycji są bardzo intuicyjne i mogłam dowolnie przestawiać zdjęcia, ramki i napisy. Bardzo przyjemna praca!
Później zajęłam się wpisywaniem ulubionych cytatów związanych z życiem muzyka. Tak sobie urozmaiciłam moje obrazki i fotoksiążka powstała w niecałe pół godziny.
Rezultat przeszedł moje oczekiwania! Po kilku dniach moje małe dzieło mogłam dotknąć i podziwiać. Skłamałabym, mówiąc, że odłożyłam swój Instagram na półkę – ciągle nie mogę się napatrzeć, jak to pięknie i elegancko wygląda! Nawet przyznałam się w InstaStory, że taka fotoksiążka to niebezpieczne narzędzie, przez które można popaść w samozachwyt… :)
Wydaj swoją książkę. Fotoksiążkę.
Wydaje mi się, że taka obrazkowa pamiątka zamiast szeregu zdjęć w tradycyjnym albumie to miła odmiana! Ja postawiłam na zdjęcia z mojego skrzypcowego Instagrama, ale równie dobrze mogłaby to być fotoksiążka z wakacji, ślubu (no ja wciąż czekam…) czy z innej świetnej imprezy, do której chce się wracać myślami. To uczucie, kiedy pierwszy raz oglądasz swoją książkę… – nieważne, że FOTOksiążkę – ach, warto tego doświadczyć! Jeśli zainspirował Cię ten wpis, proszę, daj znać w komentarzu lub skorzystaj z zakładki kontakt, aby podzielić się ze mną swoimi przemyśleniami. To dla mnie najlepsza motywacja, aby tworzyć kolejne treści!